„Co by tu ciekawego robić z dziećmi w domu” to chyba standardowe pytanie, które zadaje sobie rodzic po dwóch dniach choroby pociechy (czasem i po pierwszym ;)). Wszystkie puzzle ułożone już kilka razy, kolorowanki pokolorowane, zabawa lalkami i autkami się znudziła, z szafek i pudełek z zabawkami wszystko rozrzucone (i sprzątane) co najmniej 100 razy. Pora więc na naszą kreatywność. I dobre nastawienie. To taki frazes, ale ja z doświadczenia wiem, że gdy nastrajam się pozytywnie i mam dobry humor, to dzień z dziećmi jest o wiele przyjemniejszy. Dzieci naprawdę momentalnie wyczuwają nasz nastrój. Więc zamiast rano wstawać z myślą „o nie, kolejny dzień bez przedszkola”, pomyślmy „wow, kolejny dzień razem :)”.
Poniżej napiszę Wam, jakie zabawy sprawdzają się u nas.
- Lego Duplo – mamy kilka zestawów, które dają mnóstwo możliwości budowania. Tylko od nas zależy, czy zbudujemy domek, sklep, szpital czy może jakiś magiczny latający pojazd. Kreatywność starszej córki jest coraz większa i czasami naprawdę pozytywnie mnie zaskakuje.
- czytanie książek (nasze ulubione znajdziecie w poprzednim wpisie )
- bitwa na poduszki i pluszaki – trochę ruchu i mnóstwo śmiechu
- tańce – naprawdę jestem wdzięczna za YouTube i kanały z muzyką dla dzieci. Włączamy, tańczymy, śpiewamy i się wygłupiamy. U nas na topie „Pada śnieg” (wiem, wiem, trochę już nie na czasie ;)), „Mam tę moc” (wtedy konieczna jest peleryna z koca dla Elsy), „Baby Shark”, „Finger Family”.
- zabawa w liska goniącego kurki – w rytm piosenki o „Lisku Łakomczuszku”. Zapewniam, że to całkiem niezła dawka cardio dla Was. A gdy jeszcze trzymacie młodsze dziecko na rękach, to i trening siłowy.
- przebieranki – córka zamienia się w tygrysa, motylka albo Elsę.
- zabawa w chowanego – córka uwielbia! Najlepsza jest zabawa, gdy towarzyszy nam jeszcze tata. Powiem Wam, że pękam ze śmiechu widząc czasem jego kryjówki.
- schowanie skarbu i szukanie go z mapą – skarbem może być cokolwiek. Chowacie, rysujecie mapę domu/mieszkania, strzałki i detektywi – czas start.
- robienie porządków – córka jest obecnie w takim wieku, że bardzo lubi być angażowana w domowe obowiązki. Pozwalajmy dzieciom sprzątać czy pomagać przy obiedzie, nawet jeśli w rzeczywistości oznacza to większy bałagan.
- wspólne pieczenie – dzieci lubią mieszać, dosypywać, dolewać, ubrudzić się ciastem, wałkować itp. Tak, wiem, mąka jest później wszędzie, tu się coś wyleje, tam wysypie, ale radocha wielka.
- baza – chyba każdy zna tą zabawę z dzieciństwa. Wystarczą krzesła, koc i nasza wyobraźnia.
- zabawa z chustą – zgapione z przedszkola. Za chustę służy mój duży szal. Łapiemy za końce chusty i wydajemy polecenia, np. „wieje wiatr” i delikatnie poruszamy chustą, „coraz mocniej wieje” i ruszamy szybciej, „pada deszcz” i chowamy się pod chustę.
- spacerowanie po pokoju i zatrzymanie się w umówionym miejscu na dane hasło – chodzimy, podskakujemy, śpiewamy, na komendę np. „niedźwiedź się obudził” chowamy się za kanapę.
- piknik na dywanie lub w ogródku – za nami już pierwszy piknik w tym sezonie w ogrodzie. I nawet mogłam 5 minut podczas niego posiedzieć i coś przekąsić! :). Zabierzmy na piknik pluszaki, lalki, książkę i obowiązkowo przekąski do jedzenia.
- bańki mydlane – tu konieczny jest raczej ogród. U nas zabawa z puszczaniem baniek potrafi trwać naprawdę długo.
- zrobienie ozdób wielkanocnych (mnóstwo inspiracji na Pinterest) – my jesteśmy w trakcie wykonywania girlandy z zajączkami z papieru.
- malowanie farbami (najlepiej rękami) – polecamy te z firmy Kidea (z ciała schodzą bez problemu, ale z ubrań już nie). Odbijamy rączki, stopy i palcami tworzymy arcydzieła.
- proste eksperymenty (inspiracje na YouTube lub Pinterest)
- zadania z Elementarza Przedszkolaka – córka z chęcią je wykonuje „mamo, czytaj, co trzeba zrobić”.
- bajki – jak już pomysłów brak albo dopada nas wyjątkowe zmęczenie, czas na bajki. Z Netflixa polecamy „Psi Patrol”, „Noddy”, „Umizoomi” (dość stara bajka, ale w ciekawy sposób przemyca wątki edukacyjne: liczenie, kształty, kolory. Bohaterowie prowadzą dialog z dzieckiem, zadając pytania), „Julius Jr”, „Detektywi z domku na drzewie”.
Te zabawy oczywiście sprawdzają się w przypadku starszej córki (3 letniej), ale młodszy syn (9 miesięczny) też w nich uczestniczy: z zaciekawieniem nas obserwuje, bawi się obok zabawkami (czyt. gryzie je lub rozrzuca ;)), czasem coś nam psuje albo siedzi na moich kolanach czy „biega” na moich rękach. Wyjątkiem są wszelkie prace plastyczne i rozwiązywanie zadań z elementarza dla przedszkolaka, którymi zajmujemy się, gdy malutki śpi i mogę poświęcić córce 100% uwagi.
Brzmi to wszystko pięknie, ALE… wiadomo, że są dni, gdy zorganizowanie czasu dwójce małych dzieci (a przy tym zrobienie obiadu, posprzątanie itp.) nie jest łatwe i nie wygląda idealnie, ale jakoś trzeba sobie radzić. Kto da radę, jak nie my – mamy? 😉



